Nowy rok, stare problemy

Podwójny rocznik, odchodzący z zawodu nauczyciele, pogorszenie warunków nauki uczniów, brak współpracy ze środowiskiem oświatowym – to główne problemy, z którymi przyjdzie nam się mierzyć w roku szkolnym 2019/20. Niestety, większości się spodziewaliśmy.

Oto nasz bilans otwarcia. Każdemu zagadnieniu poświęcimy w najbliższych dniach osobny tekst.
Strajk nauczycieli
Ostatnie dni sierpnia upłynęły na dyskusjach, czy protest z kwietnia zostanie w jakikolwiek sposób wznowiony. Z badań przeprowadzonych przez ZNP wiemy już, że nauczyciele i nauczycielki są za tym, aby swój protest w jakiejś formie kontynuować. Są jednak raczej przeciwni temu, aby odbyło się to tak jak w kwietniu. Jednym z powodów niskiej motywacji do strajku w jego wiosennej wersji jest nie tylko obawa przed utratą wynagrodzenia za czas strajku, ale także lęk przed hejtem, jaki kierowany był do nauczycieli jako grupy zawodowej. Trzeba to zrozumieć, trudno pracuje się, jeśli nie czuje się społecznego wsparcia. Zaskakującym efektem tych okoliczności jest więc inna forma strajku, jaką jest odchodzenie z zawodu.
Szkoły bez nauczycieli
Sytuacja nie jest nowa. Nauczyciele zaczęli odchodzić z zawodu już w pierwszych dniach po reformie. Gwałtowny wysyp ofert pracy pojawił się jednak w zeszłym roku, kiedy gimnazja trwały ostatni rok. Skąd ten trend, skoro mieli zwalniać a okazuje się, że mają zatrudniać? Swoje żniwo zbiera tu po prostu niewidzialna ręka rynku. Jeśli początkujący nauczyciel może liczyć na zarobki mniejsze niż 2000 PLN na rękę, to chętnych do zawodu brak. W szkołach segregatory na CV są puste, a sytuacja, w której dyrektorzy wraz z początkiem roku mają pełną kadrę, to wyjątkowy luksus. Średnie wynagrodzenie sukcesywnie w gospodarce wzrasta, wynagrodzenie nauczycieli zależne jest od stawek ustalanych przez resort edukacji. Jest to więc obszar nie tylko sterowany, ale także ograniczany odgórnie.
Podwyżki?
Są, ale jakby ich nie było. Obiecany wzrost wynagrodzeń dotyczy tylko okresu do końca roku. Jak podaje Głos Nauczycielski, na kolejny rok w projekcie ustawy budżetowej dodatkowych pieniędzy na oświatę nie zarezerwowano. Całkowity koszt podwyżek spadnie więc na samorządy, które dodajmy – w związku z reformą ustawy o pit i zniesieniu obowiązku płacenia podatku przez osoby rozpoczynające pracę, będą miały ograniczone dochody. Zapaści w oświacie okażą się zatem winne samorządy, choć to nie one ustalają prawo.
Podwójne szkoły
Hasło „podwójny rocznik” okazało się dla części społeczeństwa i niektórych kuratorów oświaty niezrozumiałe. Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego wyszło na jaw, że jako społeczeństwo mamy mało empatii dla losu uczniów. Dbając o dobro młodzieży, która za chwilę wejdzie na rynek pracy, powinniśmy życzyć im jak najlepiej. Niestety, problemy z dostaniem się do czy szkoły zbyt często kwitowane były zdaniem „ja też miałam/miałem trudno”. Skupmy się więc na innym obliczu problemu kumulacji roczników. To nie tylko ponad 700 tysięcy uczniów zamiast połowy tej liczby. To przede wszystkim problem organizacji systemu kształcenia. W każdym technikum i liceum od roku 2019/20 będą bowiem faktycznie działały dwie szkoły. Jedna dla absolwentów gimnazjów (trzyletnia) i jedna dla tych, którzy skończyli ósmą klasę. Podwójne szkoły to podwójne klasy, podwójne podstawy programowe, podwójne podręczniki i jeden nauczyciel, uczący polskiego raz w wersji „dla trzylatki” a raz dla „czterolatki”. Nauczycieli objazdowych już mamy, pora na mistrzów multitaskingu.

Malowanie trawy na zielono – nauczycieli nie ma, choć tabelki mówią inaczej

Oczywiście, w statystykach MEN zatrudnienie nauczycieli wygląda zadowalająco – dzięki przekształceniom w bazie danych SIO i ostatnim zmianom przepisów, nakazujących zatrudniać w zasadzie wszystkie osoby pracujące w szkole na podstawie umowy o pracę, w liczbach bezwzględnych widać postęp. Jest on także wynikiem zjawiska „nauczyciela objazdowego” – zlikwidowano nauczanie blokowe i do każdego przedmiotu stworzono nowy etat. Faktem jednak jest, że nauczycieli nie ma a do zawodu wracają tacy, którzy od lat nie mieli już kontaktu ze szkołą.
Szkoła bez innowacji
Niestety, nie jest o problem nowy. Mamy rządowy program „Aktywna tablica” ale nie mamy działania „Aktywny uczeń” lub „Autonomiczny lub refleksyjny nauczyciel”. Choć nawet popularno-naukowe publikacje o edukacji, jak te pisane prze niedawno zmarłego Jespera Julla podkreślają jasno, że edukacja powinna opierać się na relacji, takiej oferty na liście szkoleń Ośrodka Rozwoju Edukacji brak.
Pogorszenie warunków pracy
Raport NIK z maja 2019 roku powinien być obowiązkową lekturą dla każdej osoby, która zajmuje się edukacją. Zawiera on bardzo precyzyjne wskazówki co natychmiast powinno się w systemie edukacji zmienić. Raport podkreśla, że sytuacja większości uczniów w szkole po reformie uległa pogorszeniu. Pamiętamy los sześciolatków i agresywną ich obronę? Dziś w obronie uczniów i uczennic którzy wyraźnie tracą na reformie, resortowi edukacji nie zależy. Nie jest to zresztą pierwszy sygnał, że w szkole dzieje się źle. Pierwsze badanie pokazujące, że uczniowie w szkole są smutni i samotni, zostało zrealizowane przez Biuro Rzecznika Praw Dziecka. Resort nazwał je nieprofesjonalnym. W obu tych dokumentach znajdziemy prosty postulat – podstawy programowe powinny być okrojone i urealnione – w przeciwnym razie czeka nas albo utrzymywanie fikcji (wersja light) albo pogarszanie dobrostanu dzieci (wersja real).
Zapaść dziecięcej psychiatrii i pomocy psychologiczno – pedagogicznej
W tym obszarze także dysponujemy raportem NIK. Podkreślmy jednak, nie raport jest tu ważny a to, że za każdą daną w nim zawartą, kryje się ludzka krzywda. Liczba samobójstw nie zmniejsza się a liczba uczniów przypadająca na jednego psychologa w szkołach, które w ogóle go zatrudniają to – 1904 uczniów. 44 % szkół nie zatrudniało na etacie ani psychologa, ani pedagoga. Nie jest to wydolna i skuteczna forma pomocy i opieki. Dodajmy do tego wszystko to, co napisane jest powyżej i mamy niestety gotowy scenariusz na ludzkie dramaty. W 2018 roku minister Zalewska obiecywała „psychologa w każdej szkole” (link). Z obietnic niż nie wyszło. Minister Piontkowski nie obiecuje już nic.
Zanegowanie idei dialogu z uczniami, rodzicami nauczycielami
Pamiętacie Państwo może debaty „Rodzic uczeń nauczyciel – dobra zmiana”? Choć zapisy z nich nadal są tajne, na ich podstawie przygotowano reformę. Strajk pokazał, że pozorowane formy dialogu są bardzo nieskuteczne. Ministerstwo zatem błyskawicznie zorganizowało tzw „okrągły stół” do spraw dyskusji o edukacji, organizując pierwsze spotkanie na Stadionie Narodowym. W ty czasie powstawały także inne raporty z konsultacji. W grudniu 2018 nasza fundacja i ruch Obywatele dla Edukacji opublikowały raport z debat badawczych „Szkoła debaty”, lada dzień ukaże się raport z szeroko zakrojonego projektu „Obywatelskich narad o edukacji”, prowadzonych przez fundację „Stocznia”. Warto wspomnieć także o raporcie ZNP o nastrojach w oświacie. To tylko nieliczne przykłady tego, że strona społeczna ma resortowi edukacji coś do zaproponowania. Żadna z tych prac nie została nawet słowem skomentowana ani przez minister Zalewską ani przez jej następcę.
Fikcyjne konsultacje
W 2016 roku oburzały nas konsultacje projektów zmian w prawie oświatowym, których ie było albo takie, na które dawano nam kilka dni. W tym roku jednak stało się coś, co pokazuje jak bardzo daleko procedowanie prawa oświatowego odeszło nie tylko od ducha, ale także od litery prawa. W kwietniu, w czasie trwania strajku w dwa dni zaprezentowano, procedowano, opiniowano i podpisano „ustawę maturalną” umożliwiającą powoływanie komisji egzaminacyjnych przez inne osoby niż dyrektor szkoły. Prawo przygotowano z myślą o strajkujących nauczycielach, w tym samym czasie, kiedy ustawa była procedowana, strajk zawieszono. Dziwne prawo jednak przyjęto.
Brak podręczników
Minister Machałek przez wiele miesięcy informowała opinię publiczną o ogromnym sukcesie reformy szkolnictwa zawodowego. Niestety, zapewnienia minister nie do końca pokrywają się z faktami. Reforma się udała, ale uczniowie szkół branżowych, którzy zaczną naukę w tym roku (to ci z podwójnego rocznika) będą mieć do dyspozycji podręczniki jedynie z historii (jeden dopuszczony), z matematyki (dwa) edukacji do bezpieczeństwa (także dwa) i jeden do WOS. Reszty podręczników nie ma. Mimo udanej reformy uczniowie będą korzystać ze starych podręczników, tych sprzed reformy. Co prawda zmieniły się podstawy programowe, ale resort w porę nie wyrobił się w tej kwestii.

Edukacja przedszkolna – mamy prawdziwy sukces
I jest to sukces bez ironii – dzięki kontynuacji poprzednich reform wzrasta zarówno liczba dzieci w przedszkolach, wzrasta liczba placówek ale także wdrażana jest zmiana podstawy programowej. Reforma edukacji skupiła się głównie na gimnazjach i w przedszkolach udało się wiele dobrych zmian zachować. Edukacja przedszkolna nie jest i nie była priorytetową kwestią dla osób zarządzających zmianami w systemie szkolnictwa – być może stąd wynika jej względna stabilizacja. Niestety, jest to ostania chwila aby tym sukcesem się cieszyć. Nauczycielki przedszkolne, otrzymujące od lat najlepsze przygotowanie pedagogiczne (5 lat studiów zamiast jedynie specjalizacji) mają największe pensum, są także najsłabiej opłacane. Jako pierwsze zaczęły więc znikać z zawodu.

Iga Kazimierczyk