Akademicy, członkowie CKE, nauczyciele, wiemy kim są autorzy nowych podstaw programowych.

Po ponad półtorarocznej sądowej batalii, na wniosek naszej Fundacji, Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało listę osób zaangażowanych w tworzenie nowych podstaw programowych. My powiedzieliśmy „sprawdzam” i wiemy kim oni są.

Jak wynika z dokumentu przesłanego do nas w sierpniu 2018 roku, ponad 180 osób brało udział w zespołach tworzących nowe podstawy programowe, ale na palcach obu dłoni można zliczyć ilu z nich ma doświadczenie w pisaniu podręczników.

W przeważającej większości to akademicy. Czy to dobrze? Nie od dziś wiadomo, że polscy uczniowie mają dużą wiedzę teoretyczną, potrafią wyrecytować formułki, ale brak im umiejętności kojarzenia faktów i zastosowania wiedzy w praktyce. W Polsce cały czas pokutuje herbartowski system dydaktyczny z XIX w. Czy reforma szkolnictwa to zmieni? Nie sądzę. Akademicy tworzą perfekcyjne tło teoretyczne, ale… teoretyczne. Brakuje dobrych metodyków, nauczycieli z pasją, którzy potrafiliby zarazić młodych słuchaczy, rozbudzić wyobraźnię i poszerzyć horyzonty. Jednak…

Musimy oddać honor tym, którzy właśnie uczą w ten sposób. Wśród członków zespołów znaleźliśmy nauczycieli z pasją. Laureatów i nominowanych do nagrody Global Teacher Prize. Nauczycieli i nauczycielki, którzy wdrażają na zajęciach nowe technologie, sami prowadzą blogi, są członkami grupy superbelfrzy.pl i inspirują innych do działania. Ilu ich jest… niewielu, ale mamy nadzieję, że mieli duży wpływ na tworzenie programów poszczególnych przedmiotów.

Liczba osób w zespole zajmująca się jednym obszarem była bardzo nierówna. Miało to na pewno związek z prestiżem przedmiotu i liczbą lat, jaką uczeń poświęca na naukę konkretnej dyscypliny. W grupie przedmiotów ścisłych i humanistycznych, które po ukończeniu szkoły podstawowej są kontynuowane w szkolnictwie ponadpodstawowym (i można je zdawać na maturze), w zespołach byli akademicy, nauczyciele, przedstawicieli CKE lub OKE. To dobry skład, ale prawdziwych pasjonatów odkryliśmy w zespołach przedmiotów niszowych tj. języki mniejszości narodowych, czy plastyka. Szukając biogramów osób odpowiedzialnych za tworzenie tych dokumentów można było odnaleźć rzeczywiste zaangażowanie, doświadczenie w nauczaniu, pisaniu podręczników i wiedzę.

Co z podręcznikami?

Nie można zarzucić, że autorzy dokumentów publikują wydawnictwa, ale ponieważ większość z nich to akademicy, to i wydawnictwa w większości są akademickie. Z podręcznikami przedmiotowymi mają niewiele wspólnego, a podejścia dydaktycznego na próżno szukać. Zdarzali się owszem twórcy repetytoriów (i to z różnych lat), ale czy napisanie repetytorium maturalnego lub przedmiotowego daje gwarancję napisania dobrego podręcznika?

Największym doświadczeniem w tworzeniu podręczników szkolnych, pomocy dla uczniów i nauczycieli, zeszytów ćwiczeń wykazali się nauczyciele i metodycy odpowiedzialni za tworzenie dokumentów dla edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej oraz języków obcych nowożytnych.

Jak to będzie?

Analizując biogramy osób zatrudnionych przez resort, z formalnego punktu widzenia nie ma się do czego przyczepić. Zespoły przedmiotowe są różnorodne, są nieliczni pasjonaci, (ale są!), są twórcy podręczników i niby wszystko wygląda dobrze, ale co jeszcze rzuca się w oczy przy analizowaniu biogramów i doświadczenia poszczególnych ekspertów? Większość z nich to pracownicy lub absolwenci Uniwersytetów Katolickich (głównie Katolicki Uniwersytet Lubelski, czy Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego). Oczywiście są też absolwenci, czy pracownicy m.in. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Uniwersytetu Warszawskiego, Wrocławskiego, Łódzkiego, ale w mniejszości. Wielu nauczycieli w swoich biogramach przyznaje się do członkostwa w katolickich grupach modlitewnych. Czy taki dobór grona ekspertów ma wpływ na treści nauczane na poszczególnych przedmiotach? Nie analizowaliśmy dokładnie wszystkich podstaw programowych, ale jesteśmy przekonani, że ma to wpływ na treści przekazywane na przedmiotach w ramach filozofii i etyki. Czego uczą się polscy uczniowie o moralności, otwartości na innych, zasadach etycznych, jeśli ponad połowa składu tworzących podstawy programowe to absolwenci i absolwentki uczelni katolickich? Czy jest jeszcze miejsce na edukację równościową, naukę tolerancji i rozmowy o odmienności z poszanowaniem każdej ze stron?

Analizując materiały zebrane w sieci, doświadczenie i dorobek poszczególnych ekspertów nie mogliśmy zrozumieć jakim kluczem kierowało się Ministerstwo przy zapraszaniu do współpracy. Niektórzy z autorów podstaw nie mają doświadczenia dydaktycznego, nie wydają podręczników, nie pracują z młodzieżą. Jedyny ich związek z oświatą to fakt, że są pracownikami kuratorium lub ośrodków doskonalenia nauczycieli. Dlaczego i jak trafili do grona twórców nowych dokumentów?

Tak jak nieliczni są nauczyciele-pasjonaci, tak nieliczne są kontrowersyjne jednostki (ale są!), wśród twórców podstawy programowej znalazł się znany krakowski homofob, były rady PiSu, czy nauczycielka, która bardziej znana jest ze swojej działalności katolickiej, niż dydaktycznej. Jednak inaczej niż przy laureatach Global Teacher Prize, tym razem mamy nadzieję, że mieli oni jak najmniejszy wpływ na treści, które znalazły się w ministerialnych dokumentach.

Reforma edukacji stała się faktem, teraz czas na obserwację, jak nauczyciele, dyrektorzy i uczniowie radzą sobie z nową rzeczywistością. Dobrze, że w polskich szkołach są nauczyciele, którzy chcą uczyć z pasją i czerpać z tego niematerialne korzyści. Wiemy, że oni w mądry sposób – i za sprawą ciekawych środków dydaktycznych – zaprezentują uczniom i uczennicom treści, które Ministerstwo Edukacji Narodowej, wskazało jako obowiązkowe. A na rozliczenie resortu, podstaw programowych i autorów tych podstaw będzie jeszcze czas. Przynajmniej mamy taką nadzieję…

Agata Napierska

Ilustracja: https://pixabay.com/pl/users/daniel_b_photos-2516277/