W ostatnim tygodniu w mediach pojawiło się wiele informacji na temat kolejnych pomysłów na zmianę polskiego systemu edukacji. Ich zakres jest zróżnicowany – jedne propozycje dotyczą zmian w organizacji, inne – treści kształcenia. To, co łączy te propozycje to brak spójności ze sobą. W żadnej z dyskusji o propozycji konkretnych zmian w oświacie nie pojawia się kwestia celowości reform, kierunku prac, potrzeb uczniów, nauczycieli, rodziców. Niestety, żadna z proponowanych zmian nie opiera się na argumentach naukowych, pochodzących z badań a tych – w dodatku na wysokim poziomie – mamy w polskiej pedagogice dość dużo.
- Podręczniki
Minister Zalewska oficjalnie zapowiedziała, że do końca maja zostanie podjęta decyzja o losie podręczników – tych bezpłatnych, ale także tych, znajdujących się na liście dopuszczenia do użytku przez MEN. Otwartym zostanie pytanie, od którego roku zmiany w podręcznikach zaczną obowiązywać – pierwszy możliwy termin to rok szkolny 2017/18. Czy resort w tym roku planuje wyrzucenie do kosza darmowych podręczników? Co w zamian? Czy do szkół znowu wrócą pakiety edukacyjne, liczące w sumie po kilkaset stron?
- Gimnazja
Co prawda nie zajmujemy się edukacją gimnazjalną, ale brak stałości i pewności co do struktury szkolnictwa odbija się na pracy nauczycieli szkół podstawowych. MEN przyznaje, że rozważane są dwa scenariusze (likwidacja gimnazjów lub model 3×4). Minister Zalewska w TVN24 (18.04) zapowiedziała również, że rozważany jest „trzeci model”, niestety, nie wiemy nic na temat jego celów i założeń. Czyżby jednak zmiany powstawały „na kolanie”?
- Dwóch wychowawców w klasie
Pomysł wydawał się nam doskonały – wychowawcy, którzy także są przedmiotowcami, najczęściej nie mają czasu i możliwości na osobno zaplanowaną pracę wychowawczą w formie warsztatów, spotkań, facylitacji. Pomoc drugiego specjalisty jest czymś, co znacznie ułatwiłoby rozwiązywanie problemów, które mają dzieci i młodzież oraz ich nauczyciele. Niestety, z wypowiedzi min. Zalewskiej dowiadujemy się, że „chcemy doprowadzić do tego, żeby uczeń mógł dwa razy w miesiącu porozmawiać z nauczycielem 15 minut”. 30 minut rozmowy z nauczycielem w miesiącu ma pomóc uczniowi rozwiązać jego problemy? Szczerze wątpię. Może zamiast tego pomysłu wypadałoby zastanowić się nad zmianą liczebności klas – ten postulat pojawia się za każdym razem, kiedy mówimy o zmianach w edukacji.
- Wychowanie patriotyczne
W podstawach programowych większy nacisk ma być położony na treści związane z historią i literaturą. Jest wielu przeciwników takiej propozycji. Warto przy tej okazji przypomnieć, że wychowanie patriotyczne znajduje się w podstawach programowych. Z toczących się dyskusji wynika jasno, że resort chce do podstaw programowych pewne treści „dodać” zamiast każda podstawę, krok po kroku „odchudzić” w taki sposób, żeby realizacja treści w niej zawartych była realna. Wiemy, że papier wszystko przyjmie, ale w edukacji ta magiczna wiara w sprawczą moc zapisu zadziwia. Jeśli dodamy kolejne treści bez radykalnej przebudowy i przede wszystkim – zmniejszenia ilości treści – to kolejne zapisy staną się następnymi wytycznymi, które trzeba będzie tylko odpowiednio w przygotowanej rubryce sprawozdać
- Eksperci Dobrej Zmiany
Zespół złożony z 1840 osób pracuje w zespołach zadaniowych MEN. Tak jak już wiele razy pisałyśmy, ogólnopolska debata o edukacji, której częścią jest zespól, nie jest formą konsultacji publicznych. Debata „Uczeń, Rodzic, Nauczyciel – dobra zmiana” oraz prace ekspertów są działaniami niestransparentnymi, nie włączają w to osób z zewnątrz (na debaty mogą rejestrować się tylko osoby z 1840 osobowego zespołu), proces prowadzenia tych debat jest niejasny, może nieustalony, nie istnieje żadna forma raportowania tych spotkań, ustalenia podejmowane w czasie rozmów są niejawne. Jest to proces o tyle niepokojący, że w każdej chwili minister Zalewska może publicznie powołać się na ustalenia z „gronem ekspertów” oraz przypomnieć, że „nigdy w Polsce nie toczyła się debata o edukacji na taką skalę” a my – obserwujący zmiany w polskiej szkole – nie będziemy mogli stwierdzić czy propozycje rzeczywiście pochodzą od ekspertów.
Iga Kazimierczyk