Wiceminister Marzena Drab rozpoczęła spotkanie, po czym … życzyła nam owocnych obrad i wyszła. Tak ma wyglądać ogólnopolska debata o systemie oświaty? W jaki sposób MEN chce wyciągać wnioski z tych spotkań, jeśli nikt z MEN nie jest obecny na spotkaniu? Spotkanie – bez obecności pani Marzeny Drab – toczyło się samo. Nie określono jego celów, wytycznych (poza tym, co można pobrać ze strony), nikt tego spotkania fachowo nie moderował.
14 marca 2016 r. Aleja Szucha 25. Jest godzina 13.30, wchodzimy do gmachu Ministerstwa Edukacji Narodowej. Od razu zauważamy stolik, gdzie leży lista, na której każdy „Ekspert Dobrej Zmiany” ma się podpisać. Większość z 44 osób umieszczonych na liście jest już podpisanych, a do debaty mamy jeszcze pół godziny. Wielu uczestników przyjechało z daleka. Jest ktoś ze Śląska, ktoś z Krakowa oraz Lublina. Każdy otrzymuje teczkę, która zawiera: program spotkania, propozycję zmian w podstawie programowej wychowania przedszkolnego (podstawy do klas I-III nie ma!), czyste kartki oraz długopis.
Wchodzimy do sali konferencyjnej. Jest spora, ale nie wszystkie osoby mogą usiąść na zewnątrz stołów ustawionych w prostokąt. Część siedzi w środku, plecami do innych. Czekamy. Czekamy na kogoś z ministerstwa, kogoś kto otworzy debatę i zajmie miejsce wśród nas. Liczymy, że będzie to minister Zalewska. Mamy jednak świadomość, że to mało prawdopodobne, gdyż rano minister była we Wrocławiu. Czekamy zatem na innych przedstawicieli MEN. W podgrupach rozmawiamy o temacie dzisiejszego spotkania, przeglądamy program. Pada dużo pytań, na które mamy nadzieję uzyskać odpowiedź.
Punktualnie o 14:00 wchodzi na salę Marzena Drab, wiceminister edukacji. Wita wszystkich, dziękuje za przybycie, podkreśla także, że „edukacja jest wielką odpowiedzialnością” i … życzy udanej debaty, po czym wychodzi oddając głos Beacie Kozyrze i Jolancie Dobrzyńskiej. Żadna z pań nie jest przedstawicielką MEN. W kilku słowach wstępu wyjaśniają, że są uczestnikami jak pozostali, jedynie społecznie podjęły się prowadzenia debaty. Zostaliśmy więc sami, bez gospodarza spotkania i z pytaniami, na które nikt nie zna odpowiedzi.
Na wstępie dowiadujemy się, że to spotkanie jest inne niż pozostałe (z dalszego kontekstu wnioskujemy, że dotyczy to spotkań marcowych), gdyż naszym zadaniem jest dostosować obecną podstawę programową do zmian wprowadzonych w tym roku. Pełniące rolę prowadzących wyjaśniają, że trzeba „uratować sytuację” i podstawy programowe muszą zostać przygotowane do końca marca. Dopiero w kwietniu i maju zaczną się prace nad zmianami, które obejmą kolejne lata. Zaniemówiliśmy…
W dyskusji polecono nam skupić się na obszarze 13. i 14. podstawy programowej wychowania przedszkolnego i zastanowić się „czy nauka pisania ma się odbywać w szkole czy w przedszkolu”. Powinniśmy się zatem odnieść do poszczególnych zapisów projektu i wypowiedzieć się na ich temat. Wypowiada się pierwszych kilka osób.
W końcu zadajemy pytanie: „Czy to nie jest tak, że jeśli chcemy rozmawiać o tym, co szczegółowo mamy robić z dziećmi w przedszkolu, to powinniśmy zadać sobie najpierw pytanie, jakiego absolwenta przedszkola oczekujemy?” Bardzo szybko dowiadujemy się, że nie jest to przedmiotem debaty i że nie mamy na to czasu, że naszym zadaniem jest tylko skonsultowanie wprowadzonych do podstawy zmian.
Dyskusja trwa dalej. Mija połowa czasu przeznaczonego na debatę. Nadal rozmawiamy o tym, czy uczyć w przedszkolu pisania czy nie. Zastanawiamy się np. nad tym czy wprowadzać 22 czy 24 znaki polskiego alfabetu!!! W końcu przechodzimy do edukacji matematycznej. Przy tej okazji znów padają pytania o cele edukacji, lecz ponownie skupiamy się na nieścisłościach w zapisie kolejnych punktów. Zebrani zauważają, że nie dotarliśmy nawet do trzeciego punktu planu przewidzianego na dziś, a przed nami jeszcze takie tematy, jak „rozmowa o podręcznikach”, „nowe media w podstawie programowej” oraz „edukacja polonistyczna – propozycje lektur”. Wszyscy na sali zaczynają dostrzegać beznadziejność sytuacji: brak gospodarzy, brak informacji o autorach zmian w podstawach programowych, brak wcześniejszej informacji o programie spotkania, brak osób przygotowanych do jej profesjonalnego poprowadzenia, brak wcześniejszej znajomości celu spotkania …. można by wymieniać jeszcze długo.
W tym miejscu pojawia się ważne pytanie dotyczące podstawy programowej dla edukacji wczesnoszkolnej – jeśli tematem debaty jest również ten etap edukacji, to dlaczego na spotkanie nie przygotowano propozycji podstawy programowej dla klas I-III? Pojawiają się zniecierpliwione głosy osób z sali, które przyjechały na debatę rozmawiać o zmianach na etapie edukacji wczesnoszkolnej.
Czy tak powinny wyglądać konsultacje?
Potencjał grupy, który został uwidoczniony w pierwszej części spotkania został tak bezsensownie zaprzepaszczony! Doświadczenie nauczycieli z wieloletnim stażem, wykładowców akademickich, metodyków, ludzi z ogromną wiedzą i pomysłami, pragnących realnych zmian w edukacji, gotowych poświęcić swój wolny czas, a nawet jeszcze dopłacić (koszty dojazdów na debaty nie są zwracane przez MEN), by móc porozmawiać o edukacji w Ministerstwie – wszystko co zostało użyte w sposób instrumentalny, aby móc napisać że „debata odbyła się”. Wszyscy poczuliśmy się oszukani. Nie zgadzamy się na taką formę konsultacji!
Ani przed, ani na spotkaniu nie określono celu czy formy dyskusji. Nie wiemy do kogo trafią ustalenia, które poczyniliśmy podczas dzisiejszej rozmowy, nie wiemy czy grupy ekspertów, które spotkają się w sobotę będą znały wnioski, które zostały przez nas wypracowane. W czasie spotkania osoby, które zgłaszały swoje postulaty miały spisać je na kartce i zostawić prowadzącym. Reszta ma swoje uwagi i postulaty przesłać na forum zamkniętej grupie ekspertów. A my nie mamy nawet pewności, czy zostaną one przeczytane przez kogokolwiek.
W toku debaty nie uzyskaliśmy odpowiedzi na podstawowe pytania: czy pojawią się jakieś dodatkowe zmiany w podstawie programowej dla klas I-III, kto jest autorem przedstawionej propozycji podstawy programowej dla przedszkoli, kiedy i w jakiej formie otrzymamy do wglądu protokół z dzisiejszego spotkania, a także jak będzie wyglądał przepływ informacji pomiędzy uczestnikami kolejnych debat. Po wyjściu z sali nie wiemy także, czy nasza rola w konsultacjach już się zakończyła, czy przewidziane są dla nas kolejne zadania.
Nie zgadzamy się, żeby naszymi nazwiskami podpisano przedstawione dziś zmiany, które wejdą od września do szkół i przedszkoli. Oczekujemy prawdziwych, profesjonalnie przygotowanych i rzetelnie przeprowadzonych konsultacji. Nie wyrażamy zgody na marnowanie potencjału drzemiącego w ekspertach powołanych do udziału w debatach. Chcemy rozmawiać o przyszłości polskiej szkoły, o jej celach i wizji absolwenta przedszkola i szkoły.
Podczas debaty wielokrotnie było podkreślane, że odbiorcą wprowadzanych zmian jest dziecko i o jego dobro musimy dbać konstruując tak ważny dokument. Niestety mamy poważne wątpliwości, czy gospodarze, których na dzisiejszym spotkaniu zabrakło, pamiętają o tym fakcie. Wiele razy od listopada słyszeliśmy od minister Zalewskiej, że zmiany motywowane są „dobrem dziecka”. Może pora wyjaśnić nam, jak „dobro dziecka” rozumie się w MEN. My rozumiemy je dalece inaczej.
Magdalena Milczewska
Wiktoria Kowalska
Jedna myśl w temacie “Pierwsza Debata Ekspertów Dobrej Zmiany – wielkie nieporozumienie!”
Możliwość komentowania jest wyłączona.