9 stycznia 2016 r. w Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego odbyło się “Obywatelskie wysłuchanie publiczne”, które dotyczyło zmian w ustawie o systemie oświaty. Choć ustawa została podpisana przez Prezydenta, nie poprzedziły jej żadne konsultacje społeczne. Organizacje społeczne przygotowały na etapie procedowania dokumentu własne stanowiska i opinie merytoryczne. Niestety, nie pojawiły się one w przestrzeni publicznej, nie zostały udostępnione przez ich adresatów, obywatele, a także strona społeczna, nie mieli więc okazji, żeby się z nimi zapoznać.
Zgodnie z założeniami wysłuchania publicznego, prelegentem i słuchaczem mógł zostać każdy, niezależnie od wyznawanych poglądów, wieku i wykonywanego zawodu. Uczestnikami wysłuchania były fundacje i stowarzyszenia, władze i pracownicy polskich uniwersytetów pedagogicznych, studenci, doktoranci, nauczyciele, rodzice i dzieci, którymi wolontariusze zaopiekowali się w jeden z sąsiednich sal.
W czasie wysłuchania prezentowane były stanowiska instytucji i osób, które złożyły formalne opinie, dotyczące przyjętych przez Parlament zmian. Wszystkie formalnie przedstawione opinie merytoryczne dostępne są na stronie wydarzenia. Wysłuchano także opinii obywatelek i obywateli, którzy nie mieli możliwości zabrania głosu w dyskusji na etapie tworzenia założeń ustawy i w trakcie jej procedowania. W tej części wygłoszone zostały czterdzieści cztery opinie zgłoszone wcześniej przez specjalistów, obywateli i osoby zainteresowanych edukacją. Łącznie w wydarzeniu uczestniczyło dwieście pięćdziesiąt osób. Całość była transmitowana on-line. Obecnie jest dostępna na portalu You Tube pod adresem https://www.youtube.com/watch?v=7d_GWan4-1E. Spotkanie prowadziła prof. Anna Giza – Poleszczuk. Organizatorami wysłuchania byli: Uniwersytet Warszawski, Wydział Pedagogiczny Uniwersytetu Warszawskiego, Fundacja Rozwoju Dzieci im. J.A. Komeńskiego, Stowarzyszenie “Rodzice w edukacji”, Fundacja “Idealna Gmina:, Federacja Stowarzyszeń Nauczycielskich, Federacja Inicjatyw Obywatelskich, Fundacja “Przestrzeń dla edukacji”.
Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia poseł Marzeny Machałek, która na etapie prac nad ustawą pełniła obowiązki posła – sprawozdawcy. W swoim wystąpieniu stwierdziła, że projekt jest odpowiedzią na walkę milionów obywateli do prawa o decydowaniu o edukacji własnych dzieci. Podkreśliła, że rząd obecnie naprawia ustawę z 2009 roku, której veto wyraził także ś.p. Lech Kaczyński. Na koniec dodała, że w przygotowaniu ustawy kierowano się dobrem dzieci oraz uwzględniono głosy obywateli. Reforma poprzedniego rządu nie sprawdziła się.
Elżbieta Tołwińska – Królikowska (Federacja Inicjatyw Oświatowych) wskazała na brak konsultacji społecznych (głównie na obszarach wiejskich). Postulowała o uwzględnienie specyfiki regionów zaniedbanych w tworzeniu polityki edukacyjnej. Mimo że 40% Polaków mieszka na wsi, nasz kraj nie posiada specjalnie wypracowanych procedur działania skierowanych właśnie do tych grup. Zaznaczyła, że jej organizacja domaga się konsultowania zmian, oceniania skutków regulacji dla samorządów i wsi. Fundacja w opinii wyraziła także zaniepokojenie nowo ustanowionym prawem veta kuratora wobec możliwości likwidowania placówek i odebrania tej decyzyjności samorządom.
Prof. Anna Wiłkomirska, dziekan Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego, wyraziła przekonanie, że w ciągłym reformowaniu edukacji Polska nie odbiega od innych krajów. Podkreśliła, że liczą się jednak kierunki tych zmian i ich tempo. Nie mogą być to zmiany pośpieszne. Nie da się z całego systemu usunąć jednego elementu bez zmiany całości. Prof. Wiłkomirska wskazała także, że konieczne jest uwzględnienie opinii nauczycieli i rodziców oraz zmiana podstawy programowej. Wiek rozpoczynania obowiązku szkolnego jest tu sprawą wtórną. Istnieje także konieczność analizy ekonomicznej, zmian w systemie, które niosą za sobą obniżenie wieku emerytalnego i podwyższenie wieku szkolnego. Na razie odczuwamy ich wyraźny brak. Kończąc swoją wypowiedź profesor uznała reformę za szkodliwą rozwojowo i motywacyjnie dla dzieci oraz stygmatyzującą. Widziała w niej powrót do PRL-u, uczenie dzieci do porażki, a nie sukcesu.
Podobne zdanie na temat reformy miała Agnieszka Dziemanowicz – Bąk (Partia Razem). W możliwości powtarzania pierwszej klasy przez dzieci widziała instytucjonalną karę i źródło niepowodzeń szkolnych Na koniec wystąpienia wskazała, że nieudolność poprzedniej władzy nie może być legitymizacją do działania kolejnej.
Teresa Misiuk z Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania, NSZZ Solidarność była pierwszą prelegentką popierającą reformę, ale wyrażającą głębokie obawy o miejsca pracy dla nauczycieli. Wskazała, że jej organizacja oczekuje rzeczowej, merytorycznej i ponadpartyjnej debaty.
Jarosław Pytlak, dyrektor szkoły podstawowej oraz kolejny zwolennik powrotu sześciolatków do przedszkoli, podkreślał to, o czym wspominała już prof. Wiłkomirska, zbyt nagłe wprowadzenie reformy. Porównywał ją do reformy podręcznikowej z roku 2014, odbywającej się podobnie jak obecna, bez pilotażu.
Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, zaznaczył, że sześciolatki są gotowe do pójścia do pierwszej klasy, a system i nauczyciele – odpowiednio przygotowani. Jako pierwszy unaocznił problem braku miejsc dla trzylatków w przedszkolach w momencie powrotu sześciolatków do tych placówek, ponieważ obecnie już w niektórych przedszkolach nie przyjmuje się trzylatków. Ponownie wspominał on o tym, że dyskusja nad wiekiem rozpoczynania obowiązkowej edukacji, nie jest tu priorytetowa. Reformę trzeba przeprowadzić „raz, a dobrze”. Oprócz przytaczanego już przez prelegentów braku analiz skutków finansowych reform, niepokoił go brak przygotowania podręczników, podstawy programowej, szkoleń dla nauczycieli, w momencie ponownego rozpoczynania edukacji przez siedmiolatków.
Przygotowanie polskiej szkoły na przyjęcie sześciolatków podkreślała również występująca w części obywatelskiej Dorota Zagrodzka (Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej). Uważała, że obecna reforma burzy to, co zostało już wypracowane. Samorządy i nauczyciele włożyły ogrom pracy, zweryfikowały metody i formy działania. Gdy jesteśmy już na dobrej drodze, uciekamy się do drastycznej zmiany, wprowadzającej chaos, nie respektującej logicznej kolejności implementowania pewnych etapów. Rząd posłał do szkoły siedmiolatka, zapominając, że obecna podstawa programowa kierowana jest do dziecka sześcioletniego. Nowej jeszcze nie wypracował.
Zofia Grudzińska (Obywatele dla edukacji) ubolewała nad brakiem wymiany informacji między środowiskami. Uważała, że celem powinno stać się stworzenie platformy do dialogu. Wskazywała na to, że reforma nie została oparta na wiedzy naukowej, że nie istnieją koncepcje zbieżne co do wieku, w którym dziecko jest gotowe na rozpoczęcie nauki szkolnej. Doświadczenia szkolne są jednak niekwestionowaną przyczyną powstania zdolności poznawczych. Im wcześniej dzieci je nabędą, tym lepiej – podkreślała. Także ona zaznaczyła, że na nowej reformie, najbardziej stracą dzieci z rodzin zaniedbanych, z terenów wiejskich, gdzie brak jest przedszkoli lub usytuowane są za daleko. Twierdziła także, że rodzice nie zapisują dzieci do przedszkoli, bo na wsiach często brak jest takiej tradycji. Temu poglądowi sprzeciwiła się występująca pod koniec Małgorzata Lewandowska, mama trójki dzieci z terenów wiejskich. Uważała, że w świadomości rodziców wiejskich, przedszkole jest niezwykle istotnym elementem edukacji. Problemem nie jest brak chęci rodziców do posłania dzieci do przedszkola, ale brak realnego do nich dostępu, konieczność dowozu dzieci przedszkolnych, ze starszymi uczniami edukacji podstawowej.
Magdalena Milczewska z fundacji “Przestrzeń dla edukacji” wskazała na głosy przedmówców – że nie powinniśmy dyskutować o wieku, ale miejscu edukacji. Wskazała na konieczność udoskonalenia świetlic. Zwróciła uwagę na znaczenie obowiązku przedszkolnego, którym powinny być objęte dzieci młodsze niż sześciolatki (ze względu na dyskryminacje zaniedbanych środowisk). Podkreśliła także, że problem powtarzania klas, który w ogóle nie powinien się w klasie pierwszej pojawiać, jest to raczej kwestia rzetelnej diagnozy. Refleksyjny nauczyciel dostrzeże problemy po miesiącu pracy z dzieckiem, nie w II semestrze – zauważyła. W wystąpieniu pojawiła się także kwestia oceniania kształtującego w edukacji elementarnej, podkreślenie konieczności współpracy szkoły, nauczycieli i organizacji dodatkowych.
Sławomir Broniarz z ZNP wspominał o niebywałym upolitycznieniu systemu oświaty, także w warstwie kadrowej. Podkreślił, że ZNP jest za obniżeniem edukacji wczesnoszkolnej i edukacją przedszkolną od drugiego roku życia oraz stoi na stanowisku, że edukacja przedszkolna powinna być masowa. Podobny głos wyraziła – już w części głosów obywatelskich – przedstawicielka Społecznego Towarzystwa Oświatowego – Maria Prosińska – Jackl. Podkreślała swoje dobre doświadczenia z edukacją sześciolatków, wyrażając jednocześnie poparcie dla edukacji przedszkolnej od drugiego roku życia. Przestrzegała przed straszeniem dzieci i rodziców szkołą, podając za przykład nazwę Stowarzyszenia „Ratujmy maluchy”, która w jej opinii powoduje przesiąknięcie lękiem przed tą instytucją już wśród najmłodszych. Podobne obawy miała prof. Mirosława Dziemanowicz z Wydziału Nauk Pedagogicznych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. Zadała pytanie “Przed czym mamy ratować maluchy? Szkołą czy edukacją?”. Podkreślała, że ratowanie kogokolwiek przed edukacją jest swoistym absurdem. Nie można mówić o edukacji jako wartości czysto instrumentalnej, transmisji wiedzy, przygotowaniu do zawodu. Edukacja jest przede wszystkim rozwojem. Akcja “Ratuj Maluchy” podkreśla w jej opinii lęk przed instytucją. Pytanie o wiek rozpoczęcia edukacji szkolnej jest pytaniem drugorzędnym, “bzdurnym tematem zastępczym”. Podkreślała to również prof. Anna Zielińska z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego “Czy sześcio- czy siedmiolatki powinny iść do szkoły? To nie jest kwestia wieku” – uznała. Wyraziła natomiast obawę, że przy tak zadanym pytaniu, przestajemy rozmawiać o rzeczach ważnych.
Konieczność zmiany szkoły, a nie chronienia przed nią dzieci, postulował także Piotr Kołodziejczyk. Domagał się zmiany myślenia w kwestii gotowości szkolnej dziecka. Opowiadał się raczej za gotowością szkoły. “Czy powtarzanie klasy świadczy o tym, że dziecko nie daje sobie w szkole rady? Czy jest raczej sygnałem, że szkołą nie daje sobie rady z dzieckiem?”
O niezniechęcanie rodziców apelowała również Elżbieta Piotrowska – Gromiak (Stowarzyszenie “Rodzice w Edukacji”). “Nie burzmy zaufania rodziców do Państwa. Państwo zmieniające decyzje z roku na rok, nie budzi zaufania”. Prosiła o dialog, ale ze wszystkimi rodzicami, nie tylko pewną ich grupą, która w przypadku reformy zadecydowała za resztę.
Teresa Wargocka, sekretarz stanu MEN stwierdziła, że „nie było wysłuchania publicznego, bo odbywa się w przestrzeni publicznej przez pięć ostatnich lat”. Zdaniem pani sekretarz wiele polskich rodziców zdecydowało się na odraczania sześciolatków. Zaproponowano więc ustawę, która pomaga podjąć indywidualną decyzję rodzicom. „Trzeba trochę znać system oświaty, żeby wiedzieć, co robić”, przyznała na koniec.
W opinii Michała Sitka z Instytutu Badań Edukacyjnych poradnie odraczające sześciolatki dysponują niestety przestarzałymi narzędziami diagnostycznymi. Nie ma tu ujednolicenia, nadzoru.
Głos Grażyny Kilbach (Federacja Stowarzyszeń Nauczycielskich), który pojawił się w drugiej części spotkania, można uznać za swoisty drogowskaz na przyszłość. Federacja apelowała o zerwanie z polityką hasłowego traktowania indywidualizacji, zmniejszenie liczebności oddziałów i zatrudnienie drugiego nauczyciela do pomocy. Prosiła o krytyczną refleksję nad wdrożeniem oceniania kształującego, co pojawiało się już w opinii przedstawicieli fundacji „Przestrzeń dla edukacji”. Zwróciła także uwagę na konieczność zatrudniania specjalistów, logopedów, psychologów, pedagogów w placówkach, w pełnym wymiarze godzin. Na koniec ponownie odniosła się do pedagogiki strachu i zastąpienia jej promowaniem pozytywnych praktyk nauczycielskich.
Pozostałe głosy, nieuwzględnione w niniejszym artykule pojawią się w dokładnej transkrypcji, którą przedstawimy do końca stycznia br.
Aleksandra Szyller